Malarz oszust

 

Bez wątpienia matematyka była jego natchnieniem. Można o nim powiedzieć- najbardziej matematyczny malarz świata, ale zarazem był on najbardziej szalonym wśród matematyków. W swoich pracach drwił z ludzkiego sposobu postrzegania świata i na każdym kroku udowadniał, jak łatwo nasze zmysły oszukać. Geometria była jego muzą, malarstwo narzędziem. O kim mowa? Pewnie niektórzy już się domyślają.
Maurits Cornelis Escher studiował architekturę, ale świat zapamiętał go jako malarza i grafika. Długo mieszkał we Włoszek, gdzie powstała połowa jego prac. Po dojściu Mussoliniego do władzy wyjechał do Szwajcarii, potem krótko mieszkał w Belgii, by resztę życia spędzić w swojej rodzimej Holandii.


Wiele o nim mówi fragment listu pisanego do syna, w którym przyznaje się do zwątpienia w sztukę i tłumaczy co jest motorem napędowym jego twórczości – Wciąż próbuję skończyć z rysowaniem. Ale stanowczo sprzeciwia się temu wstęga Mobiusa przyczajona w mojej duszy. Ciągle i wszędzie słyszę pełną żalu prośbę: chcę stąd wyjść!


Tę walkę dualizmu naszej rzeczywistości widać w jego pracach. Z jednej strony matematyczna harmonia i doskonałość geometrii, a z drugiej chaos, całkowity brak uporządkowania, walka z ograniczeniami perspektywy.
Escher jak żaden inny artysta potrafi nas okłamać, pokazać światy nierzeczywiste, w których jednak rządzą prawidłowości naszego wszechświata. Pewnie niektórzy nazwą go szaleńcem, ale jednego nie można go pozbawić – jego wyobraźnia była nieskończona.


W wielu jego pracach widać fascynację figurami niemożliwymi. Odnajdziemy niemożliwy trójkąt Penrose’a, niemożliwy sześcian Neckera, czy schody prowadzące donikąd. Mała wycieczka w tak szalony świat pozwoli każdemu docenić porządek opisywany przez klasycznych matematyków.

 

Post Author: kingagraf